Rozmowa z Michałem Wiśniewskim

 

Rozmowa z Michałem Wiśniewskim, byłym zastępcą dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa i obecnym wiceministrem Obrony Narodowej.


Paszportyzacja żywności.O co chodzi? Gdyby miał Pan na ulicy wytłumaczyć przypadkowo spotkanej osobie, czym jest w Pana założeniach projekt paszportyzacji żywności. Jakby Pan to opisał w kilku zdaniach?


Paszportyzacja polskiej żywności ma na celu zapewnienie transparentnej, pewnej i prawdziwej informacji o polskim pochodzeniu i dobrej jakości produktów rolno-spożywczych. Paszportyzacja to cyfrowe oznaczenia produktów na półce w sklepie, które jest niepodrabialne i pozwala sprawdzić jaką drogę przebył produkt od jego wytworzenia do konsumenta. To również szansa dla polskich producentów, przetwórców, ubojni, rzeźni, firm transportowych i konfekcjonujących na skrócenie drogi produktu do konsumenta, a co za tym idzie na pozostawienie większej części płatności za produkt w ich rękach. Dla konsumenta polski paszport żywności to elektroniczny symbol wydrukowany w Polsce.

Co było najtrudniejsze w trakcie przygotowywania projektu?

Najtrudniejszym etapem przygotowania projektu paszportyzacji polskiej żywności było wypracowanie z branżami ziemniaka, wołowiny i wieprzowiny uzasadnienia po co jest nam potrzebny paszport dla produktów. Zdefiniowaliśmy to w procesie design sprint, czyli poprzez warsztaty z producentami, przetwórcami, a przede wszystkim z organizacjami branżowymi. To te podmioty przyszły z pomysłem projektu na paszport. Aby był on wiarygodny na rynku krajowym i zagranicznym, musi mieć mecenasa i opiekuna, który zapewnia, że zebrane dane są prawdziwe. Żywność wymaga transparentności pochodzenia i podkreślenia dobrej jakości. To szczególnie istotne w dobie potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego w kraju i zagranicą.

Wchodzimy do sklepu i co musimy mieć w ręku, jakie urządzenie aby sprawdzić paszport żywności?

Aby sprawdzić paszport żywności potrzebujemy urządzenia, z którym się nikt nie rozstaje, czyli telefonu komórkowego. Zakłada się, że za jego pomocą i przy wykorzystaniu kodów, które będzie można zeskanować z opakowań żywności, będzie można potwierdzić polskie pochodzenie produktów i ich dobrą jakość. Paszport ma dostarczyć pewnych i sprawdzonych informacji o produktach. Pamiętajmy jednak, że paszportyzacja polskiej żywności to dobrowolność. Nie zakłada się obligatoryjności oznaczenia produktów paszportem. To świadomy konsument powinien mieć wiedzę i wybrać to co dobre, bo polskie i oznaczone paszportem.

Czy ten projekt jest odłożony ad acta, czy ma szansę na to, że wyjdzie z ram pism i założeń i stanie się użytecznym narzędziem Polaków?

Projekt paszportyzacji polskiej żywności jest obecnie w fazie pilotażu. To znaczy, że na wybranych rynkach, czyli ziemniaka, wołowiny i wieprzowiny trwają testy zastosowania technologii służącej do zbierania informacji o produktach, ich drodze od powstania do sprzedaży oraz do wytworzenia systemu IT, który będzie generował paszporty. Dopiero po fazie testów, która ma się zakończyć w marcu 2023 roku, należy podjąć decyzję, czy projekt skalujemy i wprowadzamy na szerokie wody. Wtedy też konsument będzie mógł pobrać paszport i wybrać polski produkt o najwyższej jakości. Informacja to klucz do przewagi konkurencyjnej na rynku krajowym i zagranicznym. Liczę, że dojdzie do pełnego wdrożenia projektu koordynowanego przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, a nadzorowanego przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Kancelarię Prezesa Rady Ministrów.

Rozmawiał:
Robert Wyrostkiewicz