Poszukiwacze Skarbów: bohaterowie dziedzictwa czy przestępcy?

 

Śp. Krzysztof Putra, który zmarł pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku, powołując się na moje publikacje prasowe, wystosował dwie interpelacje ws. liberalizacji przepisów dotyczących funkcjonowania w Polsce tzw. poszukiwaczy skarbów. Był wówczas posłem i wicemarszałkiem Sejmu VI kadencji. Odpowiadał na jego pytania ówczesny minister kultury, Bogdan Zdrojewski, który 10 lutego 2010 r. przyznał Putrze rację, co do szacunku dla pasji historycznej tysięcy poszukiwaczy, ale uznał też, że ich działalność jest zasadniczo i przede wszystkim zagrożeniem dla dziedzictwa kulturowego. Taki pogląd, niestety, pokutuje wśród urzędników do dzisiaj.

Sprawa dotyczy około 80 tysięcy Polaków (szacunki są bardzo rozbieżne – od 40 do 200 tysięcy), którzy poszukują pamiątek historycznych za pomocą wykrywaczy metali.

W Wielkiej Brytanii przez polityków, archeologów, konserwatorów zabytków pasjonaci historii nazywani są nierzadko bohaterami dziedzictwa kulturowego, a informacje z ich odkryć zasilają świat nauki; same zaś zabytki stanowią niekiedy do 1/3 nowych pozyskanych artefaktów w British Museum. W Polsce widok detektorystów, czyli poszukiwaczy, był częsty do 1 stycznia 2018 r. Wówczas znowelizowano i tak surową dla pasjonatów Ustawę o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami z 2003 roku w taki sposób, że poszukiwania zabytków bez pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków z wykroczenia stały się przestępstwem. Odtąd poszukiwacze mówią o sobie żartobliwie, że są najliczniejszą grupą przestępczą w kraju. Niestety być może to prawda. Jedno jest pewne: nowelizacja doprowadziła do tego, że detektoryści boją się zgłaszać swoje odkrycia, poszukują nocami, a jeśli zgłaszają to co znajdą (np. skarby) to wówczas czytamy w mediach fikcyjne nagłówki o tym, że skarb odkrył pies, dzik; monety wypłukał deszcz lub odkrycia dokonał wędkarz kopiąc robaki na ryby…

Co jakiś czas posłowie (wszystkich formacji politycznych) podnoszą kwestię konieczności liberalizacji prawa względem pasjonatów historii. To jednak wciąż tylko pobożne życzenia, a intencje śp. Krzysztofa Putry dalej czekają na politycznych kontynuatorów. Interpelacje poselskie mają taką specyfikę, że można w tej samej sprawie napisać tylko dwa razy (drugi raz niejako dopytać – tzw. interpelacja ponowna). Krzysztof Putra zrobił to w imieniu poszukiwaczy dwa razy i 22 lutego 2010 roku, na niespełna dwa miesiące przed katastrofą smoleńską wysłał mi maila z odpowiedziami od Bogdana Zdrojewskiego, z których wynikało jedno: nic się dla poszukiwaczy dobrego w świecie legislacji nie wydarzy. Być może dzisiaj nadszedł w końcu czas, by dobra zmiana dotknęła także detektorystów.

Robert Wyrostkiewicz
archeolog (Pogotowie Archeologiczne), poszukiwacz i muzealnik